Dziś pogadam (właściwie popiszę) co nieco o "Jedwabniku" Roberta Galbraitha znanego również jako J. K. Rowling. Jestem świeżo po lekturze i jestem "lekko" zszokowany. Bez dłuższego wstępu zapraszam na recenzję :)
Tytuł: Jedwabnik
Tytuł oryginalny: The Silkworm
Autor: Robert Galbraith (pseudonim J. K. Rowling)
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 474
"Jedwabnik" to drugi tom serii o detektywie Cormoranie Strike'u, który wraz ze swoją asystentką Robin, po raz kolejny, próbuje pokazać policji stołecznej jak owa bardzo się myli.
Tym razem w agencji detektywa pojawia się starsza, zmordowana życiem kobieta- Leonora Quine, która zleca Cormoranowi odnalezienie jej męża Owena. Jest on ekscentrycznym pisarzem, któremu wielokrotnie zdarzyło się uciec na kilka dni z kochanką. Teraz jednak Owena nie ma od dłuższego czasu. Strike przyjmuje zlecenie i rozpoczyna dochodzenie.
Na jaw wychodzi, że tuż przed zniknięciem pisarza do kilku londyńskich wydawców i autorów dociera kopia najnowszej książki Owena. W groteskowy sposób obnaża on od lat skrywane sekrety znajomych mu osób. Dzieło w nieodpowiednich rękach może zrujnować życie wielu ludzi. Prawda okazuje się tym, czego wszyscy boją się najbardziej...
Muszę przyznać, że ta książka ogromnie mnie zaskoczyła. Takiego zwrotu akcji się nie spodziewałem! Największym plusem- dokładnie jak w przypadku "Wołania kukułki" (recenzja tutaj)- są genialnie wykreowane postacie. Pani Rowling po raz kolejny zwala z nóg. Każdy bohater jest JAKIŚ.
Podobnie jest z opisami świata przedstawionego. Są dopracowane i ukazują czytelnikowi świat taki, jaki autorka chciała mu pokazać. Momentami można by uznać to za minus (kto czytał, ten wie o jakich scenach piszę). Fabuła jest precyzyjnie skonstruowana i misternie tkana aż do wybuchu w punkcie kulminacyjnym na ostatnich stronach powieści.
Na pierwszy rzut oka wygląda na to, że "Jedwabnik" nie ma minusów, ale nadszedł czas żeby przejść do słabych stron.
Moim zdaniem na pewno nie jest to książka "na jedno posiedzenie". Pojawia się w niej wielu bohaterów. Ja przez pewną część powieści miałem problem z odróżnieniem kto jest kim i zacząłem notować na karteczce. Jednak nie sugerujcie się tym... Mam pamięć złotej rybki, więc może to wynikać wyłącznie z mojej ułomności :D
Wracając, kolejnym minusem dla mnie jest przemiana głównego bohatera. Uważam, że zmienia się na gorsze (oczywiście nie bez powodów dochodzi do tej zmiany). W pierwszej części był gruboskórnym facetem, który problemy życiowe odsuwał na dalszy plan i takiego go wolę. W tej części Cormoran jest bardziej roztargniony, bardziej "miękki" i jednocześnie bardziej arogancki.
Podsumowując, książka bardzo, bardzo, bardzo mi się podobała. Małe usterki zdarzają się wszędzie :D Końcowa ocena to dla mnie 8,5/10. Spotkałem się z opiniami, że Pani Rowling powinna pozostać przy książkach dla dzieci... Zupełnie się z tym nie zgadzam! Mam nadzieję, że powstanie jeszcze wiele części o Cormoranie :)
Na dziś to wszytko. Pamiętajcie, że możecie znaleźć mnie na Instagramie, Facebooku i od niedawna Snapchacie ( bartekbooks ) !
Trzymajcie się! Pa!
P.S.
Jeśli chcecie wiedzieć skąd taki tytuł posta, nie googlujcie... ZABIERZCIE SIĘ DO CZYTANIA, MIGIEM! No może zacznijcie od "Wołania..." Ponad to, celowo pominąłem w omówieniu fabuły coś, co znajduje się na tyle okładki. Nie polecam czytać opisu, bo zepsujecie sobie jeden z elementów zaskoczenia!
Czytałam jak dotąd tylko "Wołanie kukułki", ale na pewno sięgnę po kolejne tomy, skoro tak dobrze o nich mówisz :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńksiazkowy-termit.blogspot.com
Jejku jakie śliczne zdjęcia. A co do książki to dość ciekawa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
claudiaaczyta.blogspot.com