Na początku mojego posta chciałbym... Albo nie :D Będę pisał normalnie. Jestem nowy w blogosferze i mam nadzieję, że mnie polubicie :) Jestem Bartek, między innymi mol książkowy i właśnie o tym będzie mój blog. O książkach.
Nie lubię pisać o sobie więc na powitanie trochę mojej paplaniny o "Oceanie na końcu drogi" Neila Gaimana. Nie nazwałbym tego recenzją, bo recenzentem się nie czuję, a jedynie chciałbym podzielić się z Wami moimi opiniami o książkach. Życzę miłego czytania :)
Tytuł: Ocean na końcu drogi
Tytuł oryginalny: The Ocean at the End of the Lane
Autor: Neil Gaiman
Wydawnictwo: Mag
Liczna stron: 216
Zanim zabrałem się za czytanie tej pozycji nie wiedziałem o niej nic. To był spontaniczny zakup. Skusiła mnie okładka i ciekawy tytuł. Przyświecała temu również chęć poznania nowego autora (tak, jest mi trochę wstyd, że dopiero teraz postanowiłem poznać Gaimana). Zanim napiszę o książce coś więcej, pragnę nadmienić, iż jest NIESAMOWITA!
"Ocean na końcu drogi" ukazuje historię, która wydarzyła się 40 lat temu i jest opowiadana z perspektywy 7 letniego, bardzo wrażliwego chłopca. Ma ona swój początek w dniu samobójstwa nowego lokatora w skradzionym aucie. To zdarzenie budzi złe moce, które powinny zostać uśpione. W życiu chłopca pojawia się opiekunka, która skrywa mroczną tajemnicę. Bardzo chciałbym Wam opowiedzieć więcej, ale byłyby to spoilery :( W każdym razie, los rodziny leży w rękach małego chłopca i trzech kobiet zamieszkujących posiadłość na końcu drogi. Najmłodsza- Lettie Hempstock- która zostaje przyjaciółką głównego bohatera uważa, że staw za jej domem to ocean, a najstarsza z kobiet twierdzi, iż pamięta Wielki Wybuch.
Więcej fabuły nie mogę zdradzić, bo książka jest zbyt krótka i to jest jej największy (jedyny) minus. Chciałbym zaznaczyć, że ta powieść nie jest dla dzieci i na pewno nie poprawi Wam humoru. Wykreowany w niej świat mroczny i przerażający. Mimo iż mam 18 lat, momentami trząsłem się ze strachu. Bywały również momenty, w których śmiałem się oraz takie, w których czułem wszechogarniający gniew czy smutek.
"Ocean..." Gaimana, to naprawdę niezwykła powieść. Nazywana jest "owocem geniuszu narracyjnego Gaimana" i muszę się z tym zgodzić. Narracja jest świetna. Tej książki się nie czyta, przez nią się płynie. Strony niosą nas niczym fale po oceanie historii przedstawionej w utworze (dobór słów nieprzypadkowy). Z zaciśniętym gardłem przeczytałem książkę w jeden wieczór, przerzucając strony i zachwycając się każdym kolejnym zdaniem.
Polecam tę książkę starszym odbiorcom. Porusza ona trudne tematy, a niektóre drastyczne sceny wywołują dreszcze nawet u mnie. Neil Gaiman kojarzony jest z powieściami dla dzieci, jednak ten utwór jest kierowany do dorosłych.
Moja ocena to 9/10. O tym jednym minusie wspomniałem już wcześniej. Książka jest za krótka!! Tylko 216 stron tak GENIALNEJ historii!! Chciałbym, żeby miała ona chociaż 500 stron, ale liczy się jakość a nie ilość i tymi słowami zakończę tę recenzję.
Na dziś to wszystko :D Trzymajcie się!